sobota, 31 sierpnia 2013

wczasy wczasy i po wczasach

I'm back. Dwutygodniowy urlop zakończony. Z jednej strony szkoda kończyć jednocześnie urlop i wakacje... ale z drugiej strony wróciłam z naładowanymi bateriami do działania. Tatry z jednej strony mnie wykończyły, z drugiej wzmocniły. Wycieczki szlakami na granicy swojej wytrzymałości na łonie przyrody i z dala od tłumów stwarzają warunki do wyciszenia się i oderwania od spraw codziennych. 

szlak wzdłuż grani między 6 szczytami na wysokości ok. 2000 m n.p.m.



kozice na wyciągnięcie ręki... jakby zdziwione tym co my tutaj robimy


78 km tras pokonanych na nogach przeze mnie i niespełna 7 letnią córkę.
150 km w Tatrach w czasie 2 tyg. urlopu przeszedł mąż... ale mnie i tak połowa tego jakie przeszłam z nim zgodnie z jego planem "wycieczkowym" odbije się na zdrowiu. Nieraz zasypiałam od razu po powrocie z gór... nawet na piwo w karczmie nie miałam już siły... biodro do dziś mnie boli, chociaż ani dziś ani wczoraj nie byłam w górach.


końca nie widać... 12 godzin marszu...

Witam po urlopie. Szczególnie mi miło, że pod moją nieobecność gościło na moim blogu tak wiele osób. Witam wszystkich nowych Gości, Obserwatorów i nowych uczestników candy.  Od poniedziałku czas wracać do szycia i pisania nowych postów z rękodziełami.



Chciałam teraz po wczasach zrobić post o podhalańskim rękodziele... ale z żalem stwierdzam, że nie ma właściwie o czym. Większość prac i pamiątek jakie teraz prezentowane są na stoiskach i straganach w Zakopanem, Bukowinie Tatrzańskiej i Białce to import z Azji. Spotkałam nielicznie tylko stoiska i butiki z ozdobami ręcznie wykonanymi z drewna, nici, skóry... ale niestety nie wyrażono zgody na fotografowanie. Posiadam kilka zdjęć produktów oferowanych na Podhalu jako pamiątki dla turystów... ale dopiero po przejrzeniu fotek z telefonu na dużym monitorze zdecyduję czy warto je umieszczać w sieci. 

Na razie zmykam do rozpakowywania walizek i nastawiania prania. Jutro czeka mnie przygotowywanie córki na pierwsze w życiu rozpoczęcie szkoły w I klasie... aż ciężko mi uwierzyć, że Ala już taka "dorosła" i od poniedziałku będzie uczennicą szkoły podstawowej... szczególnie ciężko to sobie uzmysłowić w takim błogim rozleniwieniu zaraz po urlopie i natychmiastowym starcie w rok szkolny i roboczy tydzień... powrót do rzeczywistości jest dość trudny... 


Malina :)
"ścieżka" wzdłuż grani na wysokości ok 2000 m n.p.m.

Pozdrawiam na fotce jeszcze ze szlaku - Malina.

5 komentarzy:

  1. Witamy i czekamy na nowe wpisy oraz cudeńka Twojej produkcji :)
    Twoja córka to moja imienniczka. Wszystkie Ale są fajne, hihi :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Malinko :)
    Jestem pełna podziwu dla Ciebie i Twojej córy - dzielne z Was dziewczyny!
    Ja tez mam stres początkoworoczny, bo córka zaczyna czwartą klasę, więc nowe obowiązki, a synek idzie do przedszkola...
    Pozdrawiam serdecznie Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Aniu. Trzymam kciuki za jutrzejszy Wasz pierwszy dzien szkolny i przedszkolny. W sumie sama nie wiem co "gorsze" pierwszy dzien w szkole czy przedszkolu.. Pozdrawiam.

      Usuń
  3. wszystko co dobre szybko się kończy ;)

    OdpowiedzUsuń